czwartek, 13 lutego 2014

zielono mi c.d.

Z cyklu "starsze prace" - mój pierwszy przepiśnik.
Kolorystycznie podobny do albumu, który pokazałam wcześniej. Niestety ten zielony arkusz, już jest niedostępny, więc można powiedzieć że to taka limitowana edycja była:)



Aktualnie pracuję nad nowymi literkami. W tym temacie szykuję się trochę pracy, ponieważ w najbliższym czasie mają się narodzić Maluszki moich przyjaciółek. W rodzinie także sporo nowych twarzyczek- i tak właśnie zastanawiam się, czy dla nich także  nie przygotować takich napisów z imieniem... Może by się spodobało? :)

piątek, 31 stycznia 2014

Prezent dla Eryka

Eryk to mały przystojniak :) Półtoraroczny syn naszych Przyjaciół. Literki te miały być prezentem na...roczek! Ale niestety nie udało się... Dlatego przy najbliższym spotkaniu  Eryk dostanie je "bez okazji". W końcu najwięcej radości sprawiają prezenty, których się nie spodziewamy, prawda? :) Mam nadzieję, że prezent spodoba się zarówno Erykowi jak i rodzicom.
Ściany w pokoju Eryka pomalowane są na kolor pomarańczowy. Przyznaję się szczerze, że nie potrafię współpracować z tym kolorem! Każda próba zrobienia kartki czy albumu z dodatkiem koloru pomarańczowego kończyła się... zmianą tego koloru na zupełnie inny ;) Tym razem jednak nie było innej opcji, bo rodzice Eryka ten kolor lubią a z kolei nie lubią przesadnej ilości kolorów w jednym pomieszczeniu:) Przynajmniej można to zauważyć przebywając w ich przytulnym mieszkaniu. A że jedna ściana w pokoju Eryka jest w kolorze jasnoszarym a meble białe, stąd kolorystyka liter. Co prawda do malowania liter nie użyłam jasnoszarego tylko raczej jego ciemny odcień, ale szary to szary ;) a jak państwo M postanowią litery zawiesić na szarej ścianie to przynajmniej się nie będą zlewały.




A tak sprawdzałam czy napis będzie się dobrze prezentował na tle szarej ściany- w szufladzie komody...

 
Miłego wieczoru.


sobota, 25 stycznia 2014

Mój pierwszy raz ;)

Pierwszy.
Idzie na pierwszy strzał. Jako pierwszy pokazany. Pierwszy zrobiony. A pierwszych razów podobno się nie zapomina :) więc i o tym PIERWSZYM zapomnieć nie mogę :)
Mój pierwszy album. W środku, na rogach poszczególnych kart, pojawiły się proste czarne pieczątki zwierząt. Niestety nie mam zdjęcia, a album już dawno dawno temu powędrował do Ani- dziewczyny dzięki której moja pierwsza w życiu prawdziwa praca, nie upływała tylko na nudnym klikaniu w cadzie :) I mimo tego, że z tamtej pracy  już dawno zrezygnowałam, to przyjaźń wciąż trwa... dzięki Aniu :*



Witam po przerwie...

No i stało się- miało nie być długich przerw... Syn był chory i wszystkie zadania i plany zeszły na drugi plan.. Jak mój Mąż powtarza- trzeba mieć swoje priorytety :)
Ale teraz konkrety! Nie napisałam jeszcze nawet czym się chce "chwalić" na blogu i do jakiej pracy ma mnie motywować... Uwielbiam zabawy z papierem! Kartki, albumy, przepiśniki... Kocham dawać kartki zrobione przeze mnie i bardzo żałuję, że ostatnio tak rzadko się to zdarza... Moje prace są raczej proste, klasyczne. Może czasem wyglądają na zrobione "na szybko", ale w każdą pracę wkładam serce :) Mam nadzieję, że będziecie mieć wiele okazji żeby mnie z tej strony poznać :) Uczę się także wykonywania styrodurowych liter, ręcznie malowanych. Pierwsze sztuki liter zamówiłam w agencji reklamy, ale mam nadzieję że uda mi się opracować sposób na wycinanie własnych:) Poza tym, jak tylko mi czas pozwala, zabieram się za różne różniste ozdoby, które można wykonać samemu :)

No a teraz skąd nazwa "Mija mama"... Jestem najszczęśliwszą mamą najwspanialszego Syna :) I ten właśnie Syn mimo swoich skończonych dwóch lat, nie potrafi jeszcze za dużo mówić. A może inaczej- mówi dużo, ale po swojemu. Moje dziecko zwraca się do mnie właśnie"mija mama" co oczywiście znaczy "moja mama". Mówi to w taki piękny sposób i z takim uczuciem, że dla mnie to słowa najpiękniejsze na świecie i cenniejsze niż wszystkie cuda świata razem wzięte! :)

Święta w tym  roku u nas były mało świąteczne... Ale i tak miło powspominać :)


Przeglądając różne blogi, zazdroszczę autorom takiej lekkości pisania.Czasem człowiek przez przypadek wejdzie na jakiegoś posta i nie potrafi się  już rozstać z blogiem i tylko tornado (bądź własne dziecko) może go odciągnąć od monitora... 
Zazdroszczę. Nie potrafię, ale będę się starała :)

czwartek, 9 stycznia 2014

Zaczynam(y)...

Koniec roku był ciężki dla mnie...  Dla moich Najbliższych chyba też:( Po tych wszystkich wydarzeniach postanowiłam, że czas na zmiany! W głowie od dawna miałam parę pomysłów, ale nie odważyłam się na ich realizację. Brakowało odwagi, czasu ale też  po prostu konsekwencji w działaniu- niestety! Blog ma mnie motywować do działania, być swego rodzaju taką szpilą która gdy trzeba to ukłuje w pupę i popchnie do dalszego działania! Trzymajcie kciuki, bo z moim słomianym zapałem lekko nie będzie...
Blog z założenia w żadnym wypadku nie będzie blogiem kulinarnym, bo kucharka ze mnie średnia, ale dzisiaj z Synem robiliśmy ciasteczka stąd taki "smakowity" post;)
No dobra, to że "robiliśmy" razem to trochę naciągnięte określenie... Ciasteczka robił w całości mój dwulatek, a ja tam tylko pilnowałam porządku i mniej-więcej proporcji. Choć to drugie nie zupełnie mi się udało bo ciastka wyszły piekielnie słodkie :) Nie wiem po kim Syn ma takie ciągutki do kucharzenia. Jedno jest pewne- ciągle by kroił, mieszał, wbijał jajo a ulubiona czynnością jest odmierzanie poszczególnych składników:) Cieszy mnie to bardzo, bo to w końcu jakaś nadzieja że kiedyś będziemy jadać bardzo smakowite potrawy;) ale z drugiej strony mam po tym mnóstwo sprzątania. no..tego akurat mój Syn nie lubi i tu akurat wiem po kim ;) Mimo wszystko- uwielbiam to nasze wspólne kucharzenie!
Przedstawiam dzieło pana W.- ciasteczka owsiane z czekoladą. Przepis zaczerpnięty ze strony Bakarella. Pierwszy raz spotkałam się z tymi ciasteczkami, gdy szukałam czegoś fajnego na prezent a akurat  gotówki brakowało... Słoik z ciasteczkami i do tego własnoręcznie zrobiona instrukcja bardzo się podobały :) Uwielbiam dostawać prezenty, ale jeszcze bardziej je dawać :)